-
Krowa jaka jest każdy widzi
-
Ice Bucket Challenge, czyli pewnie robisz to źle
Ice Bucket Challenge, czyli Wyzwanie Wiadra Z Lodem, podbija internet. Znani ludzie wylewają na siebie wiadro zimnej wody w imię sprawy. Bill Gates, Mark Zukenberg, George W. Bush i setki, a może tysiące, innych znany osób. Oprócz znanych ludzi, proceder dotknął też tych mniej znanych i nieznanych. Po prostu, ludzie w "imię sprawy" wylewają na siebie zimną wodę. Ostatnio ta przypadłość zaczęła dotykać moich znajomych, kolegów z pracy, szefów. Wszyscy w imię sprawy. Tylko czy aby na pewno? No to może szybkie przypomnienie o jaką sprawę właściwie chodzi.
ALS Ice Bucket Challenge to akcja viralowa mająca dwa cele:
- podniesienie świadomości społecznej o stwardnieniu zanikowym bocznym (ALS),
- zbieranie darowizn pieniężnych na potrzeby badań nad ALS
Zasady są proste: osoba nominowana do wyzwania powinna w ciągu 24 godzin opublikować film w którym wylewa na siebie zimną wodę i darować na rzecz ALS 10 dolarów, albo odpuścić sobie wiadro, wodę, przemoczenie i zimno i darować 100 dolarów.
Niestety, mam wrażenie, że niektórzy zapomnieli, lub nawet nie wiedzieli, o co w tym wszystkim chodzi. Bo nie jest to wyzwanie w stylu “co, ja nie dam rady?” i dobra zabawa ze znajomymi. Akcja ma na celu pomoc w walce z poważną chorobą!
W całym tym szaleństwie najwięcej klasy zachował Sir Patrick Stewart, który kilka dni temu opublikował takie wideo:
Jeśli zdarzy się, że ktoś wyzwie Cię na Ice Bucket Challenge, zanim wylejesz sobie na głowę wiadro zimnej wody, obejrzyj sobie kilka razy ten filmik i zastanów się, która opcja jest lepsza. Pomyśl, co w takiej sytuacji zrobił Kapitan Jean-Luc Picard. Jeśli Twój znajomy opublikuje filmik na którym przyjmuje wyzwanie, wklej mu to w komentarzu. Ja tak robię. I jakimś dziwnym trafem jest to jeden z ostatnich komentarzy jaki pojawia się pod filmem.
PS. Sumy zbierane przez ALS Association w związku z Wyzwaniem można liczyć w dziesiątkach milionów dolarów miesięcznie. Według opublikowanych danych, tylko w czwartek 21 sierpnia 2014 fundacja zebrała 10 milionów. Tak trzymać!
Zdjęcie pochodzi z serwisu Flickr
-
nju mobile, robisz to źle
Ponieważ “limity i ograniczenia nie interesują mnie”, od pewnego czasu jestem klientem nju mobile. Dzwonię mało, przez większość czasu jestem w roamingu, a telefony kupuję na wolnym runku. Umowa i abonament były tylko niepotrzebnym kosztem. Oczekiwań do operatora nie mam zbyt wysokich. Ma działać i nie przesadzać z cenami. W zamian też daję mało, bo około 15 złotych miesięcznie. W większości na internet mobilny.
I tak byśmy sobie z nju stali w pięknej stagnacji, gdyby jakiś miesiąc temu nie zdarzyła się awaria. Najpierw dostałem SMS, że na koncie nie ma środków, później nie mogłem sprawdzić stanu konta, a próba aktywacji pakietu internetowego kończyła się komunikatem przekornie głoszącym: aby to zrobić musisz być klientem nju na kartę. I tak przez ponad tydzień.
“OK, zdarza się” pomyślałem. A skoro już się zdarzyło, to trzeba zgłosić. Zgłosiłem w odpowiednim miejscu na stronie operatora i czekam. Czekam dzień, drugi, trzeci. Nic. Kolejne złoszenie, tym razem reklamacyjne, bo w zaczynam tracić pieniądze przez brak możliwości aktywacji pakietu internetowego. Nic. Cisza. Trochę podirytowany tworzę posta na stronie nju mobile na Facebooku i niespodzianka… Informację o awarii otrzymuję w ciągu kilkunastu minut. Podobno pracują nad rozwiązaniem, lecz termin nie jest znany.
Następnego dnia przez przypadek zauważyłem, że problem rozwiązany. Mogę sprawdzić stan konta, a nawet aktywować pakiet. Świetnie! Do tego momentu cała sprawa była, z mojego punktu widzenia, uciążliwa i lekko irytująca, ale na dłuższą metę mało ważna.
Aż do wczorajszego poranka kiedy otrzymałem list:
“W odpowiedzi na nadesłane zgłoszenie informuję, że w okresie wysyłki zgłoszenia występowały utrudnienia w dostępie do danych dotyczących stanu konta na njumobile.pl. Problem, za który bardzo przepraszamy został rozwiązany.”
Poziom irytacji wzrósł. Tak się nie robi. Po blisko miesiącu od rozwiązania problemu nie wysyła się maila, że problem został rozwiązany. Po MIESIĄCU! Coś takiego to oznaka braku szacunku dla klienta. Już bym wolał, aby ta wiadomość w ogóle nie przyszła. Przez miesiąc zdążyłem zapomnieć o całej sprawie. Ale najwyraźniej nju postanowiło mi o niej przypomnieć. Dla zasady.
Dziś rano poziom irytacji wzrósł ponownie, gdyż, otrzymałem kolejną wiadomość. O bardzo podobnej treści “bla bla bla, dziękujemy, bla bla bla, przepraszamy, bla bla bla, bardzo ważne, bla bla bla, coś nam nie działało, bla bla bla” o temacie “odpowiedz na zgłsozenie” i podpisie w stopce “Doradca njU mbole” oraz linku do strony “www.Nju mobile.pl”. Czyli, nie dość, że zlewamy klienta, to jeszcze wysyłamy ortografy i literówki w stopce i temacie? Witki opadają...
-
OpenWRT WAN watchdog
Gdybyśmy żyli w świecie idealnym, połączenie internetowe pomiędzy naszym routerem a resztą świata byłoby stabilne jak skała, braki prądu by się nie zdarzały i nie musielibyśmy pracować.
Niestety, świat jest taki jaki jest i łącze może paść bez żadnej widocznej przyczyny, a do pracy chodzić trzeba. I o ile większość routerów z fabrycznym oprogramowaniem jakie widziałem ma opcję automatycznego łączenia PPPoE po zerwaniu, w OpenWRT takiej opcji nie spotkałem. Na szczęście, można temu w miarę prosto zaradzić. W końcu, otwarty router to otwarty router.
Łączymy się z routerem przez SSH i w katalogu /root tworzymy plik wan-watchdog.sh
[gist id="4f98334a7f5889a7324e"]
Nadajemy prawo wykonywania
chmod +x /root/wan-watchdog.shi do crona dodajemy linijkę
* * * * * /root/wan-watchdog.shOd tej chwili nasz router OpenWRT co minutę będzie próbował sprawdzić, czy udało mu się spingować DNS Google. W przypadku porażki 5 razy z rzędu, rozłączy interface sieciowy WAN i połączy go ponownie po upływie 5 sekund.
-
Pyromagic 2014
-
Urząd Miejski w zieleni
Może nie jest to najświeższa wiadomość, ale mam dobrą wymówkę : ostatnimi czasy w Polsce bywam tylko w weekendy, a w samym Szczecinie jeszcze rzadziej. Tak czy inaczej, Urząd Miejski po renowacji wygląda świetnie.
Gdy po raz pierwszy raz usłyszałem, że ma być zielony, byłem sceptyczny. Dziś rano zmieniłem zdanie. Jest świetnie! Zieleń okazała się strzałem w dziesiątkę. -
HP Chromebook 11
Stary laptop żony powoli dożywał swoich dni. W końcu, chyba nikt w HP w okolicach 2006 roku nie podejrzewał, że nx7300 może komuś służyć przez ponad 7 lat. I to w sumie służyć bez większych problemów. OK, bateria padła po 3 latach, porzucenie Windowsa na rzecz Linuxa przedłużyło trochę agonię, bez dodatkowego RAMu już dawno byłby bezużyteczny, ale działał.
"Nowe jest zawsze lepsze", trzeba było więc pomyśleć o czymś współcześniejszym. Tylko i wyłącznie do internetu. Żona z aplikacji nie korzysta, w gry nie gra. Kilka stron internetowych, YouTube, Allegro i na tym koniec. Wymyśliłem więc Chromebooka. Małego, 11 calowego od HP. Dlaczego? Bo mały, lekki, tani, a w dodatku biały.
Pierwszy problem pojawił się w momencie zakupu. W Polsce oficjalnie nie jest dostępny. W Niemczech a owszem, nawet tanio, ale kto by chciał komputer z niemiecką klawiaturą!! W USA też tanio, ale transport, VAT, cło i tak dalej. Nie chciało mi się walczyć. Wybór padł na Wielką Brytanię i ichniejszego Amazona. OK, 100 zł drożej, przesyłka też za stówkę, ale paczka była w Polsce w dwa dni.
Drugi problem pojawił się po rozpakowaniu. Zupełnie wyleciało mi z głowy, że oni tam mają inne wtyczki zasilające. Czyli kolejne 10zł za przejściówkę. Przy okazji okazało się, że HP Chromebook 11 można awaryjnie naładować zwykłą ładowarką micro USB do smartfona. Nie jest to może efektywne, ale działa.
-
Linux, WiFi i stare laptopy z układem Broadcom B43
Niektórzy producenci sprzętu robią Linuxowi pod górkę. Chodzi oczywiście o własnościowe sterowniki. Taką właśnie niespodziankę pozostawił po sobie kilka lat temu Broadcom wraz z układami WiFi z serii B43 (BCM4311, BCM4312, BCM4313, BCM4321, BCM4322, BCM43224, BCM43225, BCM43227) używanymi masowo w wielu modelach laptopów. Objawy są proste: instalujesz linuxa, a WiFi nie działa. Różne dystybucje radzą sobie z tym na różne sposoby, czasami prawie bez problemów. Lecz bywa różnie. Poniżej rozwiązanie, które powinno działać na wszystkich dystybucjach opartych na Debianie. Sprawdzone osobiście na Ubuntu 12.04, 13.04, elementary OS, Mint 14, Mint 16 i Mint 17.
sudo apt-get install firmware-b43-installer b43-fwcutter
sudo nano /etc/rc.local
przed liniąexit 0dodajemymodprobe b43
sudo rebootPo restarcie komputera WiFi powinno działać.
-
Berlin
-
Android KitKat 4.4.3
Wczoraj wieczorem Google uraczył mojego Nexusa 4 aktualizacją do Androida 4.4.3.
Zdecydowanie nie jest to znacząca aktualizacja i jak do tej pory znalazłem tylko jedną różnicę wizualną : poprawiony dialer. Jeśli więc twój telefon jej nie dostanie, to nie ma co załamywać rąk.







