-
Mało, masełko, Ekstra Ekstra
Cytując Wikipedię
Nazwa masło jest zastrzeżona dla produktów bez domieszek tłuszczów roślinnych o określonej zawartości tłuszczu mlecznego (80%-90% dla masła (nie więcej niż 16% wody i 2% suchej beztłuszczowej masy mleka), 60%-62% dla masła o zawartości 3/4 tłuszczu, 39%-41% dla masła półtłustego).
Do czego zmierzam? Do masła. Takie smarowidło na chleb robione z mleka. Z lat młodości pamiętam dwa rodzaje: masło ekstra i mało śmietankowe. Jedno w charakterystycznym niebiesko-czerwono-złotym opakowaniu i to drugie, zawinięte w papierek w kolorze masła. Czy jakoś tak. Lata mijały, opakowanie Masła Ekstra stało się opakowaniem właściwym, marką samą w sobie, wzorem do naśladowania. Wielu producentów, podobieństwo uderzające. Wygląd, w zależności od producenta, jakoś tak:
Cechy charakterystyczne:
- kolory: złoty, czerwony i niebieski
- 82% tłuszczu
- napis: Masło Ekstra
Człowiek tylko rzuci okiem i już wie: to mało. Okazuje się, że nie zawsze, a pozory potrafią mylić.
Jakiś czas temu żona wysłała mnie do hipermarketu z misją: kupić masło, tylko koniecznie 82%. Kupiłem. Dwa razy sprawdziłem zawartość tłuszczu. Miało być 82% i było 82%. Niestety, okazało się, że niektórzy producenci dość swobodnie podchodzą do tematu identyfikacji wizualnej. Uczą się mimikry od najlepszych. W efekcie, kupiłem coś takiego:
Cechy charakterystyczne:
- kolory: złoty, czerwony i niebieski
- 82% tłuszczu
- napis: Ekstra Ekstra
Co się nie zgadza? Brak słowa Masło. Słowo masło zniknęło. Zamiast niego, małą czcionką jest napisane "miks tłuszczowy". A podobne do oryginału jak dwie krople wody. Rzut oka na etykietę wyjaśnia różnicę:
Nawet aromatu maślanego nie poskąpili. I aromat jogurtowy dali. I "preparat karotenowy". I całe 24,6% tłuszczu mlecznego. Wypas.
Morał z tej historii jest taki: czytaj trzy razy co jest napisane na opakowaniu, bo możesz mocno się zdziwić.
-
Golf z trawą na masce
Proszę zwrócić uwagę na przepiękny detal orła z rozłożonymi skrzydłami. To się nazywa tuning.
-
Smartwatch? Chyba jeszcze nie teraz
W dniu wczorajszym Apple zaprezentował Watch. Kilka dni wcześniej Moto 360 weszła do oficjalnej sprzedaży. LG kusi G Watch R. Samsung namawia do Gear Live. Kolejni producenci wchodzą, lub chcą wejść, na wschodzący rynek smartwatchy. I tylko HTC opuszcza go po cichu anulując projekt własnego inteligentnego zegarka. I tak prawdę mówiąc, to mam wrażenie, że HTC ma rację. Z jednego powodu: obecna generacja smartwatchy to jeszcze nie to. Jeszcze nie teraz.Pierwszy i chyba największy mankament tych urządzeń to bateria. Khem… Moto 360 którą trzeba doładować po południu? 1 dzień? 2 dni? Apple milczy na temat osiągnięć swojego zegarka w tej dziedzinie. Sprytne. Ładowarka bezprzewodowa. Fajnie. Tylko jak idę do pracy to muszę ją targać ze sobą? Wieczorem na imprezie u znajomych:
“Kochanie, która godzina? Chyba powinniśmy już jechać do domu.”
“Nie wiem, zegarek mi się rozładował, więc chyba rzeczywiście czas na nas.”
-
Altimeter / Wysokościomierz
Wczoraj Apple ogłosiło, iż iPhone 6 będzie wyposażony w barometr. Z jednej strony nowość, z drugiej nie taka duża, bo telefony z Androidem były wyposażane w barometry dwa lata temu. Czujnik może nie z gatunku tych super przydatnych, ale czasami użytecznych. Po warunkiem, że mamy aplikację pozwalającą go wykorzystać.
Taką aplikacją jest Altimeter mojego autorstwa służąca, jak sama nazwa wskazuje, do pomiaru aktualnej wysokości na podstawie ciśnienia atmosferycznego. Dlaczego na podstawie ciśnienia, a nie GPS? Bo GPS nie zawsze jest dostępny (w budynkach), pomiar wysokości jest raczej mało dokładny. A ciśnienie mamy zawsze, pomiar jest dokładny i “out of the box” mamy zarówno wysokość relatywną, jak i absolutną.
Jak widać, interface jest prosty. Po lewej u góry, aktualna wysokość relatywna. Aby skalibrować wysokość relatywną, należy dotknąć koła. Po prawej w góry aktualne ciśnienie. Poniżej aktualne ciśnienie na poziomie morza. Na podstawie ciśnienia na poziomie morza obliczana jest wartość absolutna wyświetlana w kole w lewym dolnym rogu.
To tyle. Barometr w moim Google Nexus 4 jest na tyle dokładny, że aplikacja pozwala na pomiar różnicy wysokości tak małych jak jeden metr. Oczywiście, dokładność nie jest wtedy najlepsza.
-
Mgła nocą
Dobra, wrzesień 2014
-
Jak założyć nitkę do maszyny do szycia
Wiedza na różne tematy w narodzie zanika. No cóż, ile osób ma w domu maszynę do szycia. Taką "na chodzie" z której korzystała choć raz w ciągu ostatniego roku? Mniej niż garstka. A kiedyś maszyna do szycia, jeśli nawet nie była powszechna, to spotykana w domach. I co ważniejsze, używana. A teraz? Wybieramy w sklepie właściwy rozmiar lub ewentualnie dajemy do skrócenia. Nikt już chyba nie przerabia ubrań, nie szyje pościeli, nie robi patchworków. Więc jak już komuś się zachce spróbować sił w krawiectwie, to skąd ma wiedzieć jak złożyć nitkę do maszyny do szycia skoro w szkole już tego nie uczą?
Mam po rodzicach maszynę do szycia. 30 letniego Łucznika. Świetny sprzęt. W ostatni weekend pojawiła się potrzeba jej użycia. Trzeba było zwęzić pościel dla dziecka. Żona nie wie z której strony do maszyny podejść. Teściowa aktualnie u nas pomieszkiwująca zapomniała. Padło na mnie. Drobny szczegół: wychowałem się w zakładzie krawieckim dziadka. Konserwacja maszyn, wyciąganie fastryg i wyszywanie płócien na marynarki było moim sposobem za zarobienie kilku złotych na drobne przyjemności w podstawówce. W wieku 5 lat przeszyłem sobie kciuk teraz już chyba 100 letnim i ciągle na chodzie Singerem. Można powiedzieć, że o maszynach wiem sporo.
-
Jak wynająć mieszkanie w Niemczech, 10 faktów
Poniżej 10 faktów o tym, jak wynająć mieszkanie w Niemczech i się nie pogubić. Szczególnie jeśli nie znamy języka.
- Wynajęcie mieszkania bez umowy o pracę jest trudne. Właściciele wolą nie ryzykować. A bez umowy i meldunku w Niemczech praktycznie niemożliwe. Oczywiście na legalu i bez znajomości,
- Jeśli jesteśmy poważni, nie opłaca się kombinowanie z mieszkaniem bez umowy, meldunkiem i tak dalej. Meldunek jest naszym obowiązkiem i w przeciwieństwie do Polski, wszyscy podchodzą do niego poważnie. To na adres zameldowania będzie przysyłana oficjalna korespondencja z urzędów i tak dalej,
- Aby zameldować się w wynajętym mieszkaniu musimy udać się do Burgeramtu (Biuro Obywatelskie) właściwego dla miasta/dzielnicy w której wynajęliśmy mieszkanie. Konieczny będzie dowód osobisty/paszport i umowa najmu. Jeśli podnajmujemy na przykład pokój, może wystarczyć obecność i poświadczenie osoby posiadającej oficjalną umowę najmu
- Jako obywatele Unii Europejskiej nie potrzebujemy pozwoleń, zezwoleń, wiz i innych tego typu rzeczy jakie były potrzebne kiedyś. Rynek dla nas, Polaków, jest otwarty. Możemy więc wynajmować mieszkania i meldować się bez żadnych ograniczeń,
- Mając meldunek w DE przydaje się coś co nazywa się SCHUFA, czyli tamtejszy odpowiednik naszego BIK. W skrócie: raport naszej zdolności finansowej, zaległości i tak dalej. Raport jest płatny i należy wystąpić samemu. Dużo wynajmujących nie chce bez niego nawet rozmawiać,
- Z moich obserwacji wynika, że bardzo często nie dogadamy się wyłącznie po angielsku. Niestety, ci którzy mają mieszkania na wynajem z reguły nie należą do młodego pokolenia. Przydaje się tłumacz. Sam straciłem fajną okazję ze względu właśnie na bariery językowe,
- Rynek jest bardzo uregulowane. Umowa przechodzi przez prawnika i tak dalej,
- Kaucja. Prawie zawsze w wysokości trzech czynszów netto. W skrócie 3xNKM. W pierwszym miesiącu są to więc prawie cztery czynsze. A przy większym mieszkaniu to kupa kasy,
- Prowizja. Przy wynajmie przez pośrednika często trzeba zapłacić prowizję. Wysoką. 2.38 czynszu netto (NKM). Co po dodaniu kaucji może spustoszyć portfel i konto bankowe,
- Ceny w Berlinie w porównaniu do polskich miast nie są przesadnie wygórowane. Czasami nawet porównywalne. Dwupokojowe, umeblowane mieszkanie można czasami dostać za mniej niż 600€. A 1 mały pokój za 300-400€. I to w centrum.
-
Środa z Raspberry Pi
W dzisiejszym, pierwszym, odcinku Środy z Raspberry Pi konkurent Malinki który wcale konkurentem nie jest, coś dla miłośników teorii spiskowych i nowa przeglądarka.
- Microsoft się zmienia. Już jakiś czas temu zapowiedział płytkę komputerową SharksCove, którą niektóre media okrzyknęły konkurentem dla Raspberry Pi. Tyle tylko, że w zapowiadanej cenie $300 konkurentem kosztującej $35 Malinki nie będzie,
- Część rynku może podebrać za to MIPS Creator CI20 od Imagination Technologies. Ta płytka wyposażona w dwurdzeniowy procesor 1.2GHz w architekturze MIPS, 1GB RAM i 8GB pamięci flash ma umożliwiać uruchamianie wielu dystrybucji Linuxa (Debian, Arch, Gentoo) a w przyszłości także Androida. Całość okraszona jest dodatkiem WiFi b/g/n, Bluetooth 4.0, HDMI i wbudowanym zasilaczem. Jeśli nie przesadzą z ceną, to kto wie… Tymczasem płytki nie można jeszcze kupić. Można za to dostać ją za darmo jeśli przedstawi się odpowiednio propozycję odpowiednio ciekawego projektu z jej wykorzystaniem,
- Możemy pożegnać Midori jako domyślną przeglądarkę dołączaną do Raspbiana. Jej miejsce zajmuje Epiphany. Co się zmienia? Szybszy start, optymalizacja wydajności, silnik JavaScript z obsługą JIT, lepsze wsparcie dla HTML5. Więcej szczegółów i instrukcja instalacji dostępna tutaj,
- Na sam koniec coś dla miłośników teorii spiskowych. Nie będzie więcej kompatybilnych z Raspberry Pi komputerów ODROID-W. Według producenta, firmy Hardkernel, przyczyną jest odmowa Broadcom na kontynuację dostaw układów SoC z procesorem BCM2835.
-
Szczecin żegna mnie deszczem
Coniedzielne wizyty na Dworcu Centralnym są chyba najgorszym momentem każdego tygodnia. Czas opuścić dom i na następne 5 nocy spędzić w Berlinie pracując dla dobra ojczyzny. Swoją drogą, ciekawe której...
Aby nie było tylko tak negatywnie, od czasu do czasu nawet Dworzec Centralny w Szczecinie potrafi zaskoczyć ciekawym widokiem. Na przykład takim
Dworzec Centralny, Szczecin, sierpień 2014 -
Festiwal Sztucznych Ogni Pyromagic 2014 w Szczecinie
Mam wrażenie, że erę "Szczecin to wioska z tramwajami" mamy już za sobą. Organizowany od kilku lat Międzynarodowy Festiwal Sztucznych Ogni Pyromagic zdecydowanie kładzie kłam temu twierdzeniu. To chyba najciekawsza organizowana obecnie impreza masowa w Szczecinie. Z całym szacunkiem dla Dni Morza, ale klasyczne święto piwa w plastikowym kubeczku i pieczonej kiełbasy drugiej świeżości, zeszło na drugi plan.











