Lubię czytać. Lubię też oglądać filmy. Nie lubie, z założenia, filmów opartych na książkach które przeczytałem i które mi się podobały. Bo bądźmy szczerzy, ciężko jest nakręcić dobry film na podstawie dobrej książki. Najczęściej powstaje płaski twór okrojony z większości smaczków, wątków i tych drobnostek, które czyniły książkę wartościową.

Oczywiście, od tej reguły są wyjątki i czasami powstaje film równie dobry, a może i lepszy niż książka. Przykład? Proszę bardzo, "Skazani Shawshank", "Zielna mila", czy też Trylogia Tolkiena. I właśnie o Tolkienie, Peterze Jacksonie i pierwszej części Hobbita będę dalej pisał.

Trylogia Tolkiena. Epickie trzy książki (OK, pierwsza trochę nudnawa) i trzy równie epickie filmy. Nic dodać, nic ująć. A do tego "Hobbit, czyli tam i z powrotem". Taki prolog do "Władcy Pierścieni" można powiedzieć. Ot książka. Około 250 stron, może mniej, pisane raczej prostym językiem, raczej bez wątków pobocznych. Idealne dla dzieci. Idzie hobbit na przygodę i wraca do domu gdy przygoda już się skończyła. Happy End.

I teraz pojawia się Peter Jackson i ekranizuje Hobbita. I co? Chyba coś nie wyszło. Kilka dni temu obejrzałem pierwszą część. A raczej próbowałem się zmusić, bo powiem uczciwie, nie dałem rady. Po mniej więcej godzinie już tylko monitorowałem ścieżkę dźwiękową i jak działo się coś ciekawszego, to się przełączałem na audio-wideo.

Dlaczego? Co nie wyszło. Czemu film się nie klei? Chyba głównie z powodu kryzysu tożsamości. Do chwili obecnej nie mogę się zdecydować, czy był to film na dorosłych, czy dla dzieci. No niby dla dorosłych, ale piosenka, popisy żonglerki krasnoludów i część postaci krasoludów zupełnie nie pasują do "dorosłego" filmu. Podobnie jak trole co to się w kamień zamieniły. Z dugiej strony, sceny walki nie do końca pasują do filmu dla dzieci. Więc dla kogo to jest film? Nie wiem.

Tak czy inaczej, pierwsza część Hobbita jest po prostu słaba. Słaba i za długa. Stracone 2 godziny i 24 minut których już nigdy nie odzyskam. A drugą część obejrzę za rok. Może. A może nie. Na pewno nie będzie to film na który czekałem. Nie tym razem...