Remontowanie rowerów coraz bardziej wchodzi mi w krew, a myśl o posiadaniu własnej szosówki krążyła mi w głowie już z zeszłym sezonie. Łącząc jedno z drugim i doliczając chwilowy nadmiar gotówki zakupiłem starą ramę. Stalową, nie tak do końca szosową, ale zawsze, pod koła 28 cali, która swoje przeszła.

rama rowerowa

Na zdjęciach wyglądała lepiej. Miałem taką cichą nadzieję, że nie trzeba będzie malować. Myliłem się. Tym razem oddam jednak sprawę w ręce specjalistów i skończy się na piaskowaniu i malowaniu proszkowym. Tak będzie lepiej i tylko trochę drożej niż zabawa w szlifowanie i lakierowanie w piwnicy.

Aha, rower będzie żółty. Kanarkowo żółty. Na czarnych oponach. Kryptonim "Szerszeń".